Wywiad KIWI: Wolny Tybet

Wczoraj w Gdańsku zakończyła się trwająca od 16 lipca 2011 roku ogólnopolska akcja „Rajd Rowerowy dla Tybetu/Cycling for Tybet”. Akcja miała na celu szerzenie w Polsce wiedzy o Tybecie i jego kulturze oraz o prawach człowieka.

 

Finał akcji rozpoczął się we wtorek o godzinie 19:00 od przyjazdu rowerzystów do Gdańska. Następnego dnia w Projektorni GAK odbyły się warsztaty dla dzieci. Popołudniu rowerzyści przejchali ostatni odcinek trasy: Gdańsk Brzeźno – Gdańsk Wrzeszcz, który zakończył się pod Konsulatem Generalnym Chińskiej Republiki Ludowej przy al. Grunwaldzka, gdzie odbył się happening.

 

Poniżej rozmowa z rzeczniczką prasową akcji Trójmiasto dla Tybetu Martą Tymińską oraz koordynatorką Rajdu dla Tybetu Gabrielą Semenowicz.

 

KIWI: Od czego wszystko się zaczęło? Jak pojawiła się idea rajdu?

Gabi: Na początku było tak, że na dwa lata przyjechał tutaj do Polski z Indii Kuochok Sangpo. Miał świetny pomysł zrobienia rajdu przez całą Polskę. Chciał to zorganizować, ale nie miał ani kontaktów ani pomysłu koordynacyjnego jak można to wszystko wykonać. Poprosił nas o pomoc, no i my wszystkie takie kwestie organizacyjne załatwiliśmy. Zaprosił też kolegów Tybetańczyków i na potrzeby współorganizacji całego wydarzenia założył taką nieformalną grupę Studenci dla Tybetu Warszawa. My w Programie Tybetańskim mamy dużo osób, które chętnie działają protybetańsko w różnych miastach, również współpracują z innymi organizacjami jak Amnesty International, czy Lepszy Świat. Na potrzeby jakiś takich większych akcji gromadzimy się wszyscy i realizujemy je.

 

KIWI: Jakbym ja chciała wstąpić do Stowarzyszenia, to jak to wygląda? Przychodzę deklaruję się i działam?

Gabi: Tak dokładnie. Można podpisać umowę o wolontariat, możemy wystawić zaświadczenie od odbytym stażu lub wolontariacie. To zależy od potrzeb tej osoby która by się chciała włączyć.

 

KIWI: Każdy działa na zasadzie wolontariatu w organizacji?

Gabi: W Programie Tybetańskim tak. Natomiast w innych projektach organizowanych przez Fundację Inna Przestrzeń już niekoniecznie.

 

KIWI: Jako taki nowy członek co mogłabym robić?

Gabi: To wszystko zależy od twoich predyspozycji. Jeżeli lubisz na przykład pisać artykuły, przeprowadzać wywiady, to mogłabyś zająć się właśnie takimi rzeczami. To wszystko zależy od inwencji i chęci. Mamy też osoby zaangażowane w tłumaczenia i oni zajmują się tłumaczeniem wydarzeń związanych z kulturą tybetańską, zamieszkami w Tybecie, kulturą chińską i wszystkim tym, gdzie ten Tybet się pojawia. To wszystko zależy od osoby, która chciałaby działać w organizacji.

 

KIWI: Czy już planujecie jakieś akcje, które pojawią się po rajdzie?

Gabi: Jest kilka takich stałych rzeczy, które robimy już teraz w Programie i które będą jeszcze trwały. Na przykład Galeria Tybetańska, która jest na Rondzie Tybetu w Warszawie. Tam osoby zajmujące się graffiti tworzą swoje rysunki. Na przyszłość to oczywiście Międzynarodowy Dzień Praw Człowieka i 10 marca [red. rocznica powstania w Tybecie], z tej okazji też koordynatorzy się na pewno zbiorą i coś tam zorganizują.

 

KIWI:  Będziemy w  takim razie śledzić wasze działania. Co działo się we wtorek? Mamy finał rajdu w Gdańsku.

Marta: We wtorek przede wszystkim przyjechali Tybetańczycy. Przejechali na rowerach ostatni odcinek ze Starogardu do Gdańska. Zaraz po przyjeździe o godzinie 19 odbyła się prezentacja i pokaz filmowy o tematyce tybetańskiej. Rowerzyści opowiedzeli o całym rajdzie, a także o tym dlaczego to w ogóle robią. Opowiedzieli też bardzo dużo o Tybecie. Zaraz potem każdy miał okazję zobaczyć dwa filmy: Skradzione dziecko Tybetu oraz Poza strachem.

 

KIWI: A co będzie się działo w środę?

Marta: A w środę już od godziny 14 w Projektorni w Brzeźnie, to jest część Gdańskiego Archipelagu Kultury, odbyły się warsztaty tybetańskie dla dzieci i nie tylko. Było dużo różnych, ciekawych inicjatyw związanych z działalnością artystyczną, pokazującą właśnie kulturę Tybetu. Także Tybetańczycy pokazali swoją kulturę od tej strony kulinarnej i od strony językowej. Również Europejskie Centrum Solidarności przyjechało ze swoim warsztatem na temat demokracji. My opowiedzieliśmy jednocześnie dzieciom i młodzieży mieszkającym w Brzeźnie coś o demokracji, prawach człowieka, solidarności i o tych wszystkich wartościach, które są bardzo, bardzo żywe w Gdańsku. Tym samym ładnie się wpisujemy w kolejne obchody Solidarności. Potem mieliśmy przejazd rowerowy i tak naprawdę to był ostatni odcinek. To był taki najostatniejszy odcinek. Przejazd od Brzeźna przez Wrzeszcz pod konsulat i pod konsulatem była demonstracja, happening. Się działo.

 

KIWI: A co działo się na happeningu?

Marta: Zbieraliśmy podpisy pod petycją. Apelowaliśmy do rządu chińskiego przede wszystkim o zaprzestanie działań w regionie Ngaba oraz klasztorze Kirti, ponieważ tam się teraz dzieją najgroźniejsze rzeczy. Grała nam też Samba Rythms of Resistance, czyli było sambowo. Mamy też dużo dobrej, pozytywnej energii i wysyłaliśmy dobre życzenia dla Tybetu. Chcemy taką pozytywną działalnością pokazać przede wszystkim, że się trzymamy, że wysyłamy dużo pozytywnej energii.

 

KIWI: To jest pierwsza taka akcja w Polsce, prawda?

Marta: Rowerowa tak.

 

KIWI: Pewnie śledziłyście każdy kawałek trasy rowerzystów?

Gabi: Ja tam byłam i nawet jechałam kawałek.

 

KIWI: To chyba wymagało dużo energii i zaangażowania?

Gabi: Tak, zdecydowanie. Włączyłam się w Poznaniu i dojechałam do Żnina, bo niestety doznałam kontuzji. W zawiązku z tym odstąpiłam swój rower jednemu z Tybetańczyków, który właśnie w Bydgoszczy się włączył i jedzie dalej. Generalnie… ja nie mam zielonego pojęcia skąd Tybetańczycy biorą tyle energii. Są niesamowici, kompletnie nie do zdarcia. Ja już wymiękłam na pierwszym odcinku.

 

KIWI: Na trasie spotkały rowerzystów jakieś niespodzianki, czy wszystko szło zgodnie z planem?

Gabi: Było dużo niespodzianek. Rowery kolejno łapały gumę. Trzeba było wymieniać opony. Parę razy rowerzyści się gubili pod Wrocławiem, ale w końcu dojechali na miejsce. Teraz mają ze sobie GPS w komórce i on ich kieruje. Natomiast od Żnina nie mają ze sobą mapy i jadą tak trochę na czuja, trochę GPS, trochę osoby, które ich kierują w poszczególnych miastach…

Marta: …na przykład nasza wolontariuszka Monika jedzie z nimi od Starogardu Gdańskiego. Pojechała rowerem. Gdzieś koło 5 rano dostałam od niej smsa, więc wyjeżdżała wtedy autobusem czy pociągiem właśnie do Starogardu i stamtąd ruszyli już rowerami.

 

KIWI: Dużo gdańszczan bierze udział w rajdzie?

Gabi: Jeżeli chodzi o kwestie organizacyjne, to mamy bardzo duże wsparcie instytucjonalne, bo zarówno Gdański Archipelag Kultury, Gdańsk 2016 i Europejskie Centrum Solidarności, to są takie instytucje, które nam bardzo pomogły. Mamy też bardzo fajną grupę, mega energetycznych wolontariuszy.

 

KIWI: Będzie więcej takich akcji?

Gabi: Możliwe. No myślę, że w przyszłym roku to raczej nie, bo będzie Euro i ono jakby skupi większość przestrzeni i uwagi. Idea pozostaje żywa i myślę, że coś się jeszcze pojawi.

 

Rozmawiała Agnieszka Lasinkiewicz


Zdjęcie: Gabriela Semenowicz

Projekt i wykonanie: Mehowmy