Święta Bożego Narodzenia to czas spędzany z rodziną, najczęściej przy rodzinnym stole, a z tym kojarzą nam się dwie czynności: jedzenie i leniuchowanie. Warunkiem wykonywania tych dwóch czynności jest wygodna kanapa i oczywiście lodówka pełna jedzenia.
Kupujemy, kupujemy…
Przedświąteczny szał zaczyna się tak naprawdę chwilę po listopadowym święcie wszystkich świętych, kiedy w sklepach pojawiają się pierwsze czekoladowe mikołaje i kartonowe kalendarze adwentowe z otwieranymi okienkami. Później nadchodzi czas świątecznych okazji, pomarańcze za 1,99 za kilogram, mandarynki prawie za darmo i karp za pół ceny. Kupujemy bez opamiętania, zapominając, że słowo „promocja” nie oznacza korzystnych warunków handlowych. „Promocja” to nic innego jak promowanie produktu przez sprzedawcę, często poprzez korzystną ekspozycję na terenie sklepu czy też krzykliwe plakaty.
Gotujemy, gotujemy…
Wynikiem świątecznych zakupów, jest późniejsze świąteczne gotowanie, przecież dbamy o tradycję, więc potraw musi być dwanaście. Niestety zapominamy, że nasza rodzina to nie wygłodniały pułk wracający wprost z poligonu i gotujemy wszystkiego dwa razy więcej niż potrzebują to nasze organizmy. Według statystyk podczas świąt zjadamy dwa razy więcej kalorii niż powinniśmy, czyli po prostu jemy dwa razy więcej niż na co dzień. Ponadto, że zjadamy więcej niż zwykle, jedzenia i tak zawsze zostaje. Rozdajemy go znajomym, a poświąteczny tydzień przeżywamy na Rapacholinie. Z tych faktów płynie jeden wniosek – na święta gotujemy za dużo. Co z tym związane? Wydajemy za dużo pieniędzy, pracujemy dwa razy ciężej w kuchni, bo dla czteroosobowej rodziny lepimy 200 pierogów, których nikt później nie chce jeść i co więcej w ten sposób doprowadzamy do wielkiej rodzinnej kłótni. Babcia wciska jedzenie wnukom, mama dzieciom, a dzieci ojcom, atmosfera gęstnieje jeżeli w rodzinie trafią się osoby na diecie, które po raz tysięczny muszą tłumaczyć na forum, że już i tak przekroczyły swój dzienny limit kalorii, a siłownia przecież zamknięta. Jeszcze gorzej jest jeszcze, kiedy rodzina wciska przepyszne kotleciki z wieprzowinki wegetarianom, bo raz to nie zaszkodzi przecież.
Co zrobić na przyszłość?
Jak radzi portal NieMarnuje.pl, przede wszystkim trzeba policzyć porcje. Co więcej można to zrobić na portalu, korzystając ze specjalnego kalkulatora. Na początku wybieramy kategorię produktów, dla przykładu niech to będą produkty skrobiowe i dalej klikamy na standardowe ziemniaki, w tym momencie na naszym ekranie pojawia się grafika przedstawiająca duże i małe talerzyki, zaznaczamy za ich pomocą ile będzie osób dorosłych i ile dzieci podczas posiłku. Wybieramy standardową rodzinę czteroosobową dwoje dorosłych i dwoje dzieci, klikamy policz i pojawia się nam suma: 16 małych sztuk. Ważny jest również zakupowy plan, a więc lista produktów, których potrzebujemy z uwzględnieniem potraw jakie chcemy przygotować.
Co zrobić teraz?
OPCJA 1: Rozdać znajomym. Oczywiście będzie ciężko, ponieważ każdy z nas ma pełną lodówkę, gdyż każdy w tym samym czasie przygotował mnóstwo zapasów, które spokojnie wystarczą na najbliższy miesiąc, dlatego nasz przepyszny sernik czy karkóweczka już nie wzbudzą takiego zainteresowania jak na przykład w październiku. Nie należy jednak rezygnować, zawsze można rozejrzeć się wśród znajomych, czy nie ma w ich gronie studentów, którzy jak wiemy cierpią na chroniczne lenistwo i chroniczny brak pieniędzy, więc taka wyprawka na pewno nie jednego studenta ucieszy.
OPCJA 2: Składowanie. To idealna opcja dla tych, którzy wybierają się na składkowego-koszykowego sylwestra, wtedy robotę mają już z głowy, a do sylwestra nie daleko, więc wszystko powinno jeszcze wytrzymać. Co jeżeli chcemy przez dłuższy czas korzystać z naszych zapasów? Musimy koniecznie zapoznać się z zasadami przechowywania. Jedzenie możemy mrozić, suszyć, wekować, marynować czy kisić. Mrożenie to najprostsza metoda, z poświątecznych potraw możemy zamrozić np. pierogi, czy bigos. Usmażone ryby możemy wsadzić w ocet, owoce możemy ususzyć, a wszystkie mięsiwa możemy pokroić i zrobić bigos.
OPCJA 3: Nowe dania. Warto przejrzeć stronę NieMarnuje.pl, gdzie w zakładce Kucharze nie Marnują możemy znaleźć setki pomysłów na to jak przerobić nasze potrawy w zupełnie nowe dania.
Marnujemy, marnujemy…
W Polsce, jak podają dane Eurostatu z 2006 roku, opublikowane w raporcie Komisji Europejskiej w październiku 2010 r., marnuje się blisko 9 mln ton żywności. Powyższe dane sytuują Polskę na 5 pozycji państw marnujących jedzenie w Unii Europejskiej, za Wielką Brytanią, Niemcami, Francją i Holandią. 10 produktów, które najczęściej marnujemy to pieczywo, ziemniaki, wędliny, warzywa, owoce, jogurty, mięso, dania gotowe, mleko, ser. Planujmy więc nasze zakupy i pamiętajmy na przyszłość, że z czerstwego chleba można zrobić rewelacyjne grzanki, a nawet tosty, z niezjedzonych ziemniaków możemy sporządzić zapiekankę czy nawet kopytka na słodko. Jest mnóstwo możliwości, wystarczy odrobinę inwencji, a może uda się odkryć zupełnie nowe smaki, które okażą się hitem na niejednej, przyszłej imprezie.