Osiedle, którego czas świetności dawno minął. Niszczejące tynki, przepełnione śmietniki, wydeptane ścieżki zamiast chodników i ogromny sentyment do wielu miejsc. Ulubionego sklepu, ławeczki, boiska. Znasz ten obrazek? Jeśli tak, to temat rewitalizacji oddolnej powinien Cię zainteresować.
Zacznijmy od początku. Ogólnopolska konferencja ”Odpowiedzialni za miasto. Dlaczego miasta powinny rozwijać się do wewnątrz”, na której stawili się czołowi polscy urbaniści zdawała się toczyć leniwym, utartym nurtem. Przedstawiciele kolejnych miast wizualizowali różne rozwiązania, które miałyby przywrócić świetność wyludniającym się centrom, narzekając z lekka na społeczności lokalne bojkotujące na zaś wszelkie zmiany niezależnie od ich przydatności. W każdym razie rola społeczności lokalnej w rewitalizacji jawiła się w ich wypowiedziach jako spodziewany mur, a nie partner do współpracy. A jeśli już partner, to trudny i kapryśny.
Perspektywa zmieniła się, kiedy dr inż. Andrzej Augusiak, pracownik politechniki Gdańskiej, opowiadający dlaczego kilka lat temu zmienił wygodne mieszkanie na obrzeżach miasta na zapomnianą nieco dzielnicę Dolny Wrzeszcz, pokazał dobitnie, że na zmiany nie trzeba biernie czekać. Rewitalizować, czyli przywracać osiedla do życia można oddolnie. W taki właśnie sposób zaczęła działać Wspólnota Lokalna Wrzeszcz Wajdeloty. Najpierw nowe okna, potem zgoda właścicieli i wspólnoty na remont klatki schodowej, pomysł by zbierać fundusze z powierzchni reklamowej na budynkach, nowe elewacje i XIX wieczna kamienica odżyła.
Pomysły mnożyły się wraz z odkrywaniem kolejnych niedociągnięć. Nie ma pasów na całej długości ulicy, w parku nie palą się lampy. Spotkajmy się z Prezydentem miasta, porozmawiajmy, stwórzmy wycieczki po atrakcyjnej historycznie dzielnicy, zadbajmy o ekologię. Wspierajmy lokalną przedsiębiorczość integrujmy się i współdziałajmy z instytucjami państwowymi i samorządami. Wszystkie te działania powodowane były prostym założeniem Wspólnoty: nie jest nam obojętne jak wygląda nasze osiedle, jak się w nim mieszka i żyje.
Inicjatywa szybko zaczęła przynosić efekty, złożony w 2010 projekt o dofinansowanie z Unii Europejskiej został rozpatrzony pozytywnie. Dolny Wrzeszcz rozwija się prężnie a w kolejce czekają już następne dzielnice: Dolne Miasto, Zaspa, Orunia, Nowy Port, Letnica. W samej definicji rewitalizacji ważna jest społeczna akceptacja planów, czyli domniemany bojkot inwestycji. Warto jednak zmienić myślenie i potraktować ją jako szansę budowy kulejącego w Polsce kapitału społecznego. Spróbujmy zintegrować się wokół wspólnego partnerskiego działania zamiast mobilizować się przeciwko nawet tym najgłupszym pomysłom urzędników.
chaperone
Foto: michael ely