Armani, Marks&Spencer, Zara – te nazwy wszystkie panie dobrze znają. W tym roku wyjątkową furorę w modzie na okres jesień/zima 2011- 2012 robią futra. Najlepiej od butów aż po czapkę, ale żeby taką czapkę móc nosić, trzeba najpierw zabić kilkanaście norek.
– Czym jest naturalne futro? Miękkim, ciepłym okryciem na chłodne dni? Symbolem luksusu? A może końcowym produktem przemysłowej rzezi na zwierzętach? – czytamy na stronie stowarzyszenia Empatia, które zajmuje się propagowaniem odpowiedniego traktowania zwierząt. Warto się dziś nad tym zastanowić, gdyż dzień 25 listopada to polski dzień bez futra.
Polska jest jednym z największych producentów futer w Europie. Według danych Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych działa u nas około tysiąca różnych ferm. Największe z nich liczą nawet 100 tys. zwierząt. Do uszycia jednego futra przeciętnej wielkości trzeba zabić 100 wiewiórek, szynszyli lub 18 lisów. Warunki hodowli zwierząt nie zawsze spełniają niezbędne warunki, a sposoby zabijania często bywają okrutne. Wiele krajów wycofuje się z produkcji naturalnych futer, wiele jej zabrania. W związku z tym wielu inwestorów lokuje swoje udziały w polskiej produkcji, która dzięki temu wciąż się rozwija.
Polski dzień bez futra został ustanowiony w 1994 roku przez działaczy Klubu Gaja oraz Frontu Wyzwolenia Zwierząt. Siedem lat później do organizacji tego dnia przyłączyły się Stowarzyszenie Empatia i Fundacja Viva! Akcja dla zwierząt. W tym roku w Gdańsku, jak co roku, będą protestować obrońcy zwierząt przed Galerią Bałtycką we Wrzeszczu. Akcja rozpocznie się o godzinie 17:00, przyjść i wyrazić swoją opinię może każdy.
Wielu z nas ma w domu ukochanego futrzaka. Pomyślmy o nim, kiedy będziemy przymierzali w sklepie futro. Nie zgadzajmy się na okrutne traktowanie i zabijanie zwierząt, walczmy z tym – nie kupujmy ich skóry!
Ola Meka