Zimne, betonowe ściany i ciasne, mroczne pomieszczenia były świadkami półtoragodzinnej, niemal nieprzerwanej, eksplozji śmiechu i oklasków. W środku zgromadził się okazały tłum podekscytowanych ludzi, niecierpliwie wymieniających się najróżniejszymi pomysłami na kreacje dla aktorów. Gdy wreszcie z małym opóźnieniem na scenę, przy gromkich brawach, wkroczyło sześć z pozoru zwyczajnych osób, nikt z zebranych nie mógł przewidzieć, co ich czeka.
Grupa Improwizacji Teatralnych, w skrócie GIT nie bez powodu ma w swym logo bombę. Po krótkiej rozgrzewce publiczności, polegającej na zastępowaniu słowa „tak”, słowem „nie” i odwrotnie, widownia została rozerwana przy pomocy kilku improwizowanych gier.
Pierwsza z nich, zatytułowana „do przodu i do tyłu”, polegała na tym, że członkowie grupy odgrywali scenkę na temat zasugerowany przez publiczność. Doskonała pamięć była niezbędna, gdyż w dowolnym momencie jeden z członków grupy mógł powiedzieć „do tyłu” i cały dialog musiał zostać powtórzony w odwróconej kolejności.
Kolejną grą był dubbing, czyli podkładanie głosu pod aktorów mówiących w języku wybranym przez publiczność. Jeszcze przed rozpoczęciem występu widownia została poproszona o zapisanie na kartkach kilku całkowicie dowolnych słów, które w pierwszej kolejności przyszły do głowy. Jak się później okazało, grupa wykorzystała te pomysły w grze zatytułowanej „Scenki z kapelusza”.
Występ GIT nie był jedyną atrakcją wtorkowego wieczoru w klubogalerii Bunkier. Warto było przyjść nieco wcześniej, by móc przyjrzeć się wszystkim tajemniczym zakamarkom klubu z bliska, bądź obejrzeć wystawę fotografii umieszczoną w sali na ostatnim piętrze.
Jakiś Chłopak
Foto: Justyna Hołubowska