Masywny mass mediów pomnik

Miejsce – Łazy, województwo zachodniopomorskie – wyrzut wieloryba na brzeg – akcja!


Hola! Hola! Chyba mam tu coś do powiedzenia, hm? W końcu gruba ryba ze mnie. Zacznę od początku, koniec na końcu przedstawię, a środek w środku znajdziecie. Dużo się o mnie ostatnimi czasy pisze, od kiedy życie na brzeg morskiego kąpieliska mnie zepchnęło. Na margines, znaczy w strefę milczenia, ale nie ze mną te numery, bo teraz dopiero usłyszycie dlaczego ryby głosu nie mają, a raczej dlaczego mieć go nie powinny.


Pozwólcie, że się przedstawię. Mam na imię Wal, Wal butelkonosy. Żyję w strefie arktycznej i umiarkowanej Oceanu Atlantyckiego i Oceanu Spokojnego. Odżywiam się głowonogami, kalmarami, krewetkami i szkarłupniami. Co więc przygnało mnie na wody Bałtyku? A no tak, o czymś zapomniałem. To, że gabaryty moje ogromne, to nie znaczy, że pozbawiony jestem uczuć. Ich sfera równie wielka jak ja, a co za tym idzie, wrażliwy jestem na podwodny hałas. Do rzeczy.


Leżę teraz na zimnym piasku, który dawno już przywitał się z jesienią. Lodowata woda rozbija się na moim ciele, tworząc ze mnie żywy pomnik falochronu. Leżę i myślę, leżę bo nie żyję, myślę bo umysł ciągle żywy. Gdybym miał uszy, to mógłbym powiedzieć, że jedno z nich przyklejone jest teraz do podłoża, drugie zatyka mi mewa, z której zmyślnie uczynię zwiastun ludzkiej ciekawości.


Nie myliłem się. Uchem tym co u podłoża, nasłuchuję pierwszych kroków, są! Tupot, nie jednostajny, nie białych mew, raczej taki przerywany, ciągliwy, starczy. Nie myliłem się. Stoi nade mną Babcia, nie moja rzecz jasna, ta by nie stała. Z prostych względów, wiecie, wieloryb nóg nie ma, nie? Zaraz za nią kolejni. W kolejności wymieniam. Kobieta i matka z dzieckiem, po nich dopiero mężczyźni. Ci ostatni z zamiarem usunięcia mnie z plaży, ale nie o nich.


Mówi Babcia – Chcieliśmy zobaczyć, jaki duży, myśleliśmy, że jest większy. No nie wiadomo co się stało, czy jakiś miał wypadek, czy co. Mi się wydaje, że tam jakaś płetwa urwana, czy coś. Może go ktoś tam zaatakował?


Mówi Kobieta – No robi wrażenie, nie powiem, że nie. Nie miałam okazji zobaczyć wieloryba na żywo. Ale naprawdę robi duże wrażenie.


Mówi matka (z dzieckiem) – No na pewno jest nam szkoda tego zwierzątka, bo woleliśmy żeby żył i pływał, no ale warto zobaczyć coś takiego, bo jeszcze takiej sytuacji nie widzieliśmy.


To, że jak przypuszczacie, dostałem się tutaj przez Cieśniny Duńskie, to prawda. To, że zabłądziłem i nie potrafiłem znaleźć drogi powrotnej, to też prawda. Co było przyczyną mojej śmierci, to ciągle jeszcze morską pianą spowite, stąd ja, na zagadkę odpowiedź mam.


W skrócie, żeby nie przedłużać, było tak. Z trudem przecisnąłem się przez cieśninę, z trudem szukałem powrotu, ale największy trud napotkałem dopiero na wodach Bałtyku, gdzie z rybackiego kutra coś na głowę mi spadło. Radio.


Radio jak głos z nieba, z tym, że z nagraniami z piekła. Wspominałem już, że według części naukowców, hałas może doprowadzić do mojej śmierci? Otóż, już teraz, oficjalnie, po raz pierwszy w mediach, zaprzeczam. Nie hałas, który w owej sytuacji byłby do zniesienia, ale to, co polskie rozgłośnie radiowe nadają, te komercyjne, te, na jakich odbiór radioodbiornik akurat był nastawiony.


Kto nie zdążył, zapraszam do Domu Morświna na Helu, jak mnie już do resztki z godności wypatroszą.

 

tomasz Olczak

 

 

 

 


foto: http://kobieta.byc.pl/index.php?page=540&from=54&parent=&id=1206

Projekt i wykonanie: Mehowmy