WYWIAD KIWI: Warto, bo…Czyli, co Agata robi na infolinii

Rozmowa z Agatą Milik, wolontariuszką infolinii onkologicznej.

 

Na początku lutego ruszyła pierwsza w województwie pomorskim bezpłatna infolinia onkologiczna. Można na nią dzwonić codziennie. Telefonując pod bezpłatny numer 800 08 01 64, można uzyskać odpowiedzi na nurtujące nas pytania dotyczące chorób nowotworowych. Dziś prezentujemy wam wywiad z Agatą Milik, studentką psychologii, wolontariuszką pomagającą na infolinii. Agata opowiedziała nam jak wygląda jej praca, kto może ją wykonywać i dlaczego warto pomagać.

 

 

 

KIWI: Dlaczego zdecydowałaś się zostać wolontariuszką?

Agata Milik: Przede wszystkim to jest związane z moim przyszłym zawodem i tak mogę zdobywać doświadczenie. Raczej niemożliwe jest zdobycie takiego doświadczenia podczas studiów w innych miejscach. Poza tym możliwość obcowania z ludźmi, którzy są w różnej sytuacji życiowej i poznawania innych ludzi, którzy też chcą pomagać.

 

KIWI: Wiem, że działasz jako wolontariuszka w kilku miejscach. Możesz pokrótce o nich opowiedzieć?

Agata Milik: Od kwietnia jestem aktywnie działającą wolontariuszką w Centrum Interwencji Kryzysowej w Gdańsku. Żeby móc tam pomagać musiałam odbyć 100 godzinne szkolenie. Chodzi tam o pierwszy kontakt z osobą, która jest w kryzysie. Ja przeprowadzam rozmowy z takimi ludźmi albo też odbieram telefony. Ten ośrodek działa 24 godziny na dobę, więc jestem tam czasami za dnia i czasami w nocy. Głównie polega to na pierwszym kontakcie z klientem w kryzysie.

 

KIWI: Z klientem?

Agata Milik: Tak tam nazywamy pacjentów. Unikamy relacji skojarzeniowej ze szpitalem. Wcześniej pracownicy przyjęli taką formę, bo to inna relacja trochę niż pacjent- lekarz.

 

KIWI: Rozumiem. A gdzie jeszcze pomagasz oprócz CIK?

Agata Milik: Kolejne miejsce to infolinia onkologiczna. Co jakiś czas siedzę na dyżurach i odbieram telefony. Ta infolinia ma za zadanie wspierać i udzielać informacji osobom, które są chore onkologicznie. Oprócz tego raz na dwa tygodnie wolontaryjnie pracuję z niepełnosprawnymi dziećmi metodą Weroniki Scherborne. To jest taka terapia ruchowa, gdzie poprzez ruch uczymy dzieci obeznania się z własnym ciałem, z bliskością. Nie ma za dużo rekwizytów, ważny jest kontakt dziecko- terapeuta. Ogólnie są to ruchowe zajęcia. Pomagam też mojej pani promotor koordynować badania, które mają za zadanie otoczyć opieką psychologiczną wcześniaki i ich rodziny. Co jakiś czas chodzę do Domu Pomocy Społecznej w Sopocie i tam też pomagam.

 

KIWI: Gdzie Ty znajdujesz na to czas? Tyle zajęć musi go sporo zajmować?

Agata Milik: To prawda sporo. To jest tak, że na swoich studiach nie mam za dużo zajęć teraz. Oprócz tego, że muszę pisać magisterkę! (śmiech) Staram się sobie zapełnić dzień ciekawymi zajęciami. Oprócz tego, że uczę się języków i chodzę na kursy to jeszcze wolontariat. To mi sprawia dużą satysfakcję i to jest to, co chcę robić w przyszłości. Jak kiedyś zaczną mi za to płacić, to poczuję się dziwnie… (śmiech)

 

KIWI: Zatrzymajmy się na chwilę przy infolinii onkologicznej. Kiedy zaczęła działalność?

Agata Milik: Właściwie plany i spotkania z wolontariuszami i organizatorami były już od października. Sama infolinia, czyli pierwsze dyżury zaczęły działać od początku lutego. Telefony na infolini są odbierane od 18 do 22. Poza tymi godzinami telefony przekierowywane są do CIK. Tam też jesteśmy przygotowani, żeby takiej pomocy udzielić.

 

KIWI: Co tam robisz? Jakiego typu pomocy udzielacie?

Agata Milik: To jest tak, że udzielamy informacji dotyczącej placówek, w których można się leczyć. Też z jakich  usług możemy skorzystać, w jakich placówkach. Udzielamy również pomocy psychologicznej. Mamy informacje, gdzie są sklepy z perukami i sprzętem medycznym, więc są też takie telefony. Niektórzy po prostu dzwonią żeby porozmawiać. Mówiąc w żargonie psychologicznym „potrzebują  zwentylowania”, czyli wyrzucenia z siebie emocji. Coś czego nie robimy, to nie udzielamy pomocy medycznej. Żaden z nas nie jest na tyle kompetentny co lekarz. Nawet gdyby był to lekarz, to nie może on udzielać pomocy przez telefon.

 

KIWI: Do kogo skierowana jest wasza pomoc? Czy tylko do osób chorych na nowotwory?

Agata Milik: Też do ich rodzin i osób, które mają znajomych chorych na nowotwór. Zdarza się tak, że takie osoby potrzebują wsparcia. Rozmawiamy z ludźmi, których dotyka choroba nowotworowa, nie tylko fizycznie, ale też jeżeli mają w otoczeniu kogoś chorego.

 

KIWI: Skąd dowiedziałaś się, że taka infolinia rusza i że można tam pomóc?

Agata Milik: W czerwcu miałam egzamin na studiach z psychoonkologii i pani doktor, która jest znajomą pani Krystyny de Walden-Gałuszko [red. Współzałożycielka infolinii onkologicznej.], poinformowała mnie, że rusza taka infolinia i pytała czy chciałabym wziąć a niej udział.

 

KIWI: Jak wygląda rekrutacja na wolontariusza infolinii?

Agata Milik: U mnie wyglądało to w sposób specyficzny, bo byłam osobą z psychologii i zostałam polecona przez panią doktor. W innych przypadkach ciężko mi powiedzieć jak to wygląda.

 

KIWI: Czy przechodziłaś jakieś szkolenia, żeby móc tam pomagać?

Agata Milik: Zanim infolinia ruszyła, były szkolenia z lekarzami i z psychoonkologami. Oprócz tego w swoim wolontariacie staram się korzystać z wiedzy jaką do tej pory wyniosłam z domu. Moja mama jest pielęgniarką związaną z tą dziedziną, a ojczym jest chirurgiem onkologiem. Od nich się sporo nauczyłam.

 

KIWI: Czy jest coś szczególnie trudnego w wolontariacie na infolinii onkologicznej?

Agata Milik: Do tej pory na infolinii nie zdarzyła mi się sytuacja kryzysowa- taki moment gdzie miałam jakieś duże wątpliwości. Możliwość robienia tylu wolontariatów daje pewne obycie. Niektóre rzeczy się zazębiają. Często jest to po prostu kontakt z drugim człowiekiem. Dzięki temu zdobywa się  doświadczenie i to ono pomaga. Ta infolinia skupia się na jednym temacie, dlatego jest łatwo zdobyć wiedzę. Została nam podana literatura, z którą mieliśmy się zapoznać. W Centrum Interwencji Kryzysowej są czasami troszkę cięższe przypadki. Zdarza się, że pracujemy z samobójcami, albo osobami które pochodzą z rodzin patologiczny lub z kobietami po napaści seksualnej.

 

KIWI: Czyli na infolinii nie ma jakiś szczególnie ciężkich sytuacji?

Agata Milik: Sam temat jest trudny, ale jeżeli człowiek funkcjonuje w tym, potrafi nabrać do tego odpowiedniego dystansu. Wtedy można pomóc osobie i nie przeżywać tego przez kilka kolejnych dni. Ważne żeby nie wynosić tej sytuacji poza gabinet.

 

KIWI: Ilu wolontariuszy pomaga na infolinii?

Agata Milik: Aktualnie wolontariuszy jest około 40. Oni cyklicznie dochodzą. Najprawdopodobniej zostanie zorganizowana kolejna tura rekrutacji.


KIWI: Co byś poradziła osobom, które chcą zacząć pomagać osobom chorym onkologicznie? Na przykład na infolinii?

Agata Milik: Warto się zastanowić czy potrafimy mieć taki dystans do tego, bo to są ciężkie sytuacje. Te osoby obcują z ciągłym lękiem przed śmiercią i też… Znowu mówiąc żargonem psychologicznym  „wolontariusz musi mieć pewne rzeczy przepracowane”. Mi np. pomaga to, że robię rzeczy które nie są związane z wolontariatem, np. języki, salsa. To pomaga się odprężyć.

 

KIWI: A gdzie mogłabym się zgłosić, żeby zacząć wolontariat na infolinii?

Agata Milik: Aktualnie rekrutacja jest zamknięta i działamy w takim gronie jak jesteśmy. Jeżeli natomiast komuś bardzo zależy to można np. napisać maila do profesor Walden-Gałuszko. Na pewno jest gdzieś dostępny w internecie. Prawdopodobnie ruszy też druga tura wolontariatu. Pojawiła się też możliwość wydłużenia godzin pracy infolinii.

 

KIWI: Na koniec naszego wywiadu, chciałabym żebyś dokończyła zdanie: Warto pomagać, bo…

Agata Milik: Bo to daje dużą satysfakcję. To po pierwsze. Poza tym ideą pomagania jest to że możesz dać drugiemu człowiekowi ulgę i możesz go wesprzeć. To też daje dużo radości. Dodatkowo pomaganie uczy pokory i daje możliwość docenienia podstawowych wartości w życiu

 

 

rozmawiała Agnieszka Lasinkiewicz

 

 

 

 

Foto: Nightflyer

Projekt i wykonanie: Mehowmy