W panierce, po grecku, duszona, lub w zupie – sposobów na przygotowanie ryby jest mnóstwo, ale czy zastanawialiście się w jaki sposób ta ryba trafia na nasze stoły?
W ostatnich latach polskie rybołówstwo nie miało się najlepiej. Konkurencja była duża, wielu rybaków nie raportowało o swoich połowach (co jest obowiązkiem każdego z nich). Sposoby łowienia ryb nie spełniały europejskich norm. W 2007 roku Komisja Europejska zamknęła w Polsce połowy dorsza. Kryzys ten spowodował, że obraz polskiego rybaka kojarzył się z kłusownikiem, w związku z tym Polacy mniej chętnie kupowali nasze ryby. Teraz ma się to zmienić.
Kołobrzeska Grupa Producentów Ryb, w imieniu pięciu podobnych organizacji, wystąpiła do Marine Stewardship Council z wnioskiem o certyfikat dobrej jakości połowów dorszów w Polsce, który pozytywnie oceniła szkocka firma. Pierwszym państwem, które otrzymało taki certyfikat była Dania, a w ostatnim czasie dostali je także Niemcy i Szwedzi, a teraz także my.
Z mocnym postanowieniem zmiany swojego wizerunku na rynku rybołówstwa, pięć organizacji zrzeszających rybaków i producentów ryb, 7 grudnia podpisało Polski Kodeks Odpowiedzialnego Rybołówstwa. Jest to poważny krok do odbudowy polskiego rynku połowu ryb.
Rybacy zobowiązali się m.in. do pełnego raportowania połowów, przestrzegania zasad odpowiedzialnego rybołówstwa, łowienia tylko pożądanego gatunku ryb oraz nie zaśmiecania wody.
Inicjatorem całego przedsięwzięcia była Kołobrzeska Grupa Producentów Ryb, z kolei cztery pozostałe grupy, które przystąpiły do inicjatywy to: Zrzeszenie Rybaków Morskich – Organizacja Producentów, Darłowska Grupa Producentów Ryb i Amatorów Łodzi Rybackich, Krajowa Izba Producentów Ryb w Ustce oraz Organizacja Producentów Rybnych Władysławowo.
Ważne jest, abyśmy mieli świadomość skąd jest ryba na naszym stole, ale jeszcze ważniejsze, żebyśmy wiedzieli, że jest ona z połowu, który nie szkodzi nikomu.
Ola Meka