Pięć dziewczyn, cztery blondynki i jedna ruda + jacht. Brzmi niebezpiecznie i kompletnie nieprawdopodobnie, bo słysząc blondynki, przypominamy sobie chociażby taki znany kawał: Blondynka mówi do blondynki: – Wyjdź i sprawdź czy mi kierunkowskaz działa. Blondynka wychodzi i mówi – Działa, nie działa, działa, nie działa.
Kawał jest rzeczywiście śmieszny, bo w ogóle nie dotyczy dziewczyn uczestniczących w wyprawie. To studentki drugiego roku Wydziału Oceanotechniki i Okrętownictwa gdańskiej Politechniki, ale przede wszystkim to zapalone żeglarki. Jedna z nich – Katarzyna Pastwa, popłynęła w najdłuższych ogólnopolskich długodystansowych regatach SailBook Cup 2011, aby ukończyć regaty przepłynęła z Górek zachodnich do Gotlandii i z powrotem. Przepłynęła łącznie dystans 500 mil.
Od wczoraj spełniają marzenie swojego życia – z gdańskiej Mariny, po 18:00 na ponad 9 metrowym jachcie wypłynęły w rejs dookoła duńskiej wyspy – Zelandii. Po drodze zamierzają zawinąć do portów: Kopenhaga, Helsingor, Korsor, Naestved, Vordingborg, Naestved, Vordingborg czy Gilleleje. Wszystko po to, żeby pokazać, że chcieć to móc. I jeszcze jedno – kobieta na pokładzie wcale nie przynosi pecha.
– Długo nie byłyśmy pewne czy uda nam się zrealizować nasz plan. Udało nam się to zrobić tylko dzięki wspaniałym ludziom, którzy niesamowicie nam pomogli. To dzięki ich wsparciu i naszej determinacji dopięłyśmy swego – mówią dziewczyny.
– Naszym rejsem chcemy przede wszystkim pokazać, że warto sięgać po marzenia, nawet jeżeli na początku wydają się być „szczytem nie do zdobycia”. Warto do nich dążyć, w końcu to marzenia nadają sens naszemu życiu – dodają.
Trzymamy kciuki i życzymy dobrego wiatru w żagle!
Źródło: Sailbook.pl